Pracujesz nad swoim poziomem wibracji każdego dnia, a mimo to nadal inni ludzie ściągają Cię w dół?

Wielu ludzi zniknęło z mojego życia, odeszli sami, ponieważ nie rezonowałam już z nimi.

Przestałam pić alkohol, imprezować, narzekać, więc nie byłam już interesującym towarzyszem do spotkań.

Z tego co wiem, wielu ludzi doświadcza tego zjawiska podczas swojego rozwoju. 
Część ludzi idzie z nami, także podnosząc swoje wibracje. 
Część odchodzi, robiąc miejsce dla nowych.

W moim życiu pozostało jednak kilka osób, z którymi zmniejszył się kontakt, jednak po spotkaniu z nimi, czułam się kompletnie wyssana z energii.

Dodam, że jestem nadwydajną mentalnie osobą i chłonę jak gąbka wszystko z otoczenia.

Dawniej po dniu spędzonym z takimi ludźmi, dwa kolejne dochodziłam do siebie.


Dopóki nie zrozumiałam jednej ważnej rzeczy.. 

Nie akceptując innych ludzi, takimi jakimi są, sama stawałam się toksyczna!


 Traciłam energię na przekonywanie, że jest tak lub inaczej. 
Próbowałam wytłumaczyć, że życie wcale nie jest takie ciężkie, a ludzie nie są źli i nie chcą nas wykorzystać na każdym kroku.
Tylko, że to było kłamstwo!
 Dla tej osoby, życie było trudne, ludzie podli, ona tego doświadczała każdego dnia! 
To była jej rzeczywistość.

Wreszcie zdałam sobie sprawę, że w życiu są pewne poziomy.
Wyobraziłam sobie, że wspinamy się po drabinie..
Na każdym szczeblu są lekcje do odrobienia, jest pewien ból, są konsekwencje.

CO JA ROBIŁAM??
Próbowałam na siłę, za uszy ciągnąć tą osobę, ze sobą!
Ona jednak nie mogła iść ze mną, ponieważ była na niższym szczeblu drabiny.
Dopóki nie odrobi tych lekcji, nie pójdzie do góry. 
To jej droga i jej praca do zrobienia, ja za nią tego nie zrobię.
Oczywiście pomogę, jeżeli o to poprosi, lecz..

wtrącając się w jej życie, tak na prawdę tylko przeszkadzam.


Wielu z ludzi, którzy  pracują nad sobą, poszerzają świadomość, mogło przerabiać 
etap: TO ICH WINA!

TO ONI! ŚCIĄGAJĄ MNIE W DÓL!

 MARUDZĄ, NARZEKAJĄ!

OGLĄDAJĄ TELEWIZJĘ I OBŻERAJĄ SIĘ CAŁYMI DNIAMI!

KŁÓCĄ SIĘ!

JECZĄ OD SAMEGO RANA, JAK IM ŹLE!

 

No i dobrze, niech narzekają!

 To ich sprawa, ja nie muszę brać w tym udziału.

Obserwuję, ze zrozumieniem, że oni są na tym "niższym" szczeblu, muszą doświadczyć jeszcze tego bólu, muszą marudzić każdego dnia w pracy, w domu i krytykować wszystkich dookoła.

Przerobią, odrobią lekcje, pójdą dalej lub nie.

 

Ja tylko patrzę, nie oceniam, akceptuję ich takimi jacy są, kocham z tymi wadami i zaletami.

Czasem dostrzegam światełko w ich oczach.

 Tam w środku, jest ta wspaniała istota, dusza.. 

Taka sama u każdego z nas! 

Ona tam jest, tylko przykryta, schowana, tymi wszystkimi warstwami, przykrymi doświadczeniami, złością, smutkiem, bólem.

Musi się tylko wygrzebać i wydostać na zewnątrz!


Wiesz dlaczego ten człowiek jest złośliwy, mówi ci przykre rzeczy?

Wiesz dlaczego obwinia i krytykuje innych?

Jest mu źle, bardzo źle.. Nie wie jak poradzić sobie z tymi emocjami, które się w nim nagromadziły.
Podświadomie myśli, że ściągając ciebie w dół, on poczuje się lepiej, ponieważ będzie wyżej.
To iluzja! On jednak nie wie o tym, dlatego to robi. "Poniżenie" ciebie daje mu ulgę.


Czego on tak na prawdę potrzebuje??

 WSPÓŁCZUCIA

Potrzebuje, aby ktoś był z nim, usiadł, przytulił, pobył z nim w tej złości, czy smutku.
Nie, nie mówił  co ma robić!
On nie chce tego słyszeć.
On chce, żeby ktoś usiadł z nim, może przytulił, może powiedział:
" Stary rozumiem Cię, też tak kiedyś miałem".

Jeżeli czujesz się na siłach, zrób to!
Zejdź intencjonalnie do tego stanu i daj swoją obecność, współczucie.

Jeżeli ktoś, nie chce współczucia, możesz dać mu komplement.


 Na przykład  jest wściekły, bo nie wyszło mu to i tamto.
 Zawalił projekt, wyrzucili go z pracy, partner odszedł.
Tym samym zaczyna też krytykować twoje decyzje i zniechęcać do działania.

Ty zamiast się bronić czy wchodzić w dyskusje, doceń go.
 Uświadom, że przecież już tyle osiągnął w swoim życiu, tak wiele zrobił, że z tym także sobie poradzi.

On w momencie kryzysu, zapomina o wszystkich swoich sukcesach. 

Ma klapki na oczach i widzi tylko tą porażkę i to, że jest do niczego. 


Ty możesz mu o tym przypomnieć i tym samym podnieść go z tego stanu.
Może być to nie lada wyzwaniem, jednak z mojego doświadczenia wiem, że działa.
Nie dość, że osoba przestaje nas "atakować", zaczyna być milsza i podświadomie jest nam wdzięczna, za to co powiedzieliśmy. Sprawiło to, że poczuła się lepiej.




Silne  pole elektromagnetyczne

Mając silne pole, jesteśmy chronieni, przed wpływami innych ludzi.

Kiedy natomiast nasza aura jest słaba, ma dziury, nawet przebywanie w centrum handlowym, jest dla nas olbrzymią stratą energii, nie wspominając już o czasie spędzonym z tzw. "wampirami energetycznymi."

Ja każdego ranka, wykonuję ćwiczenia jogi kundalini, które wzmacniają moją aurę.

Wizualizuję też często białą kulę energii, która mnie ochrania.


Ważne, abyśmy przede wszystkim zadbali o siebie.
Kiedy już będziemy  silni, możemy dać innym.
Dać współczucie, którego tak potrzebują, dać komplement, pomimo, że czujemy się "atakowani".
Pamiętajmy jednak , że dopóki nie zaakceptujemy, nie ukochamy tego człowieka takim jakim jest, ten obraz marudzącego, toksycznego szefa, teścia czy koleżanki zawsze będzie się nam pokazywał.

Im bardziej nie będziemy go lubić, tym bardziej będzie dla nas widoczny.

Dlatego puszczaj...jest jaki jest.

 Jest na tym poziomie, na którym ma być.

Ma jeszcze  drogę do przebycia, musi się czegoś nauczyć, dopiero pójdzie dalej.